W ostatni weekend mieliśmy przyjemność bawić się na turnieju zorganizowanym przez braci von Wedel. Przyznam szczerze, że dawno nie byłam na imprezie (zorganizowanej przecież dla turystów), na której organizatorzy tak troszczyli się o nas - uczestników. Zadbano byśmy dzień witali śniadankiem z ciepłą kawą, torchę postrzelali z piszczeli, popocili się w blaszkach, pochwalili najlepszymi ciuszkami, pobiesiadowali, pozwiedzali okoliczne zabytki i muzea, a na dodatek pomyślano o tym, żebysmy mieli za co do domu wrócić. Widać było, że goście dla Panów Organizatorów byli najważniejsi! Podejmowano nas wszystkich iście po pańsku.
Dla tych co nie byli, kilka fotografii z obiektywu Kaśki i Bartosza, żeby wiedzieli co stracili.
Mam nadzieję, że powtórka za rok...