piątek, 31 maja 2013

Kilkanaście grzechów głównych

           Zainspirowana postami koleżanek z Ukrainy oraz niezmordowaną pracą w śledzeniu najnowszych trendów w modzie przez chłopaków z Make Life Harder, postanowiłam popełnić na swoim blogu wyjątkowo twórczy post. W końcu sezon zaczął się po raz kolejny, jest godzina 12.00, jakby to określił Bogusław Wołoszański - samo południe, więc warto pewne sprawy sobie wyjaśnić. A przynajmniej naświetlić problem. 
             Większość osób, które to będzie czytało to weterani ruchu-ruchu. Wiedzą dużo, jeszcze więcej widzieli i w ogóle. Każdy zna datę Bitwy pod Grunwaldem, a jak wytrzeźwieje, to i może powie kiedy była Cedynia, podczas której, jak się niedawno okazało, masowo ginęły polsko-słowiańskie dzieci. Znamy się, więc karty można wyłożyć na stół.
                 Czas mija, każdy staje się bardziej pure-reko niż sezon wcześniej, coraz więcej "reko" w "reko" a jednak wciąż spotykamy się z tymi samymi błędami, grzeszkami w ubiorze. Niby doba Internetu, niby dostępność do źródeł dla wszystkich, ale, niestety, mało się zmienia. Stare rozwiązania wciąż królują. Nie wiem co się dzieję, bo - teoretycznie - wybieramy coraz bardziej "koszerne" imprezy, ale grzeszki, jak były, tak są obecne w obozie i zagrodzie. Przejrzałam wnikliwie galerię z kilkudziesięciu imprez z ostatnich dwóch lat i krajobraz wyłaniający się z fotorelacji z tychże zdarzeń jest niepokojący. Wciąż zauważam te same błędy w strojach a raczej w samym sposobie ich noszenia. Dlatego też postanowiłam zrobić kompendium najczęściej powtarzających się "beznadzieji modowych", tak ku przestrodze. Oczywiście, "panie mają pierwszeństwo", więc wzięłam je na tapetą jako pierwsze. Poza tym, powiedzmy sobie otwarcie, statystycznie panie w swoich kreacjach cywilnych często wyglądają gorzej niż panowie w swoich, gdyż wykazują mniejszą dbałość o poprawność historyczną strojów i przywiązują mniejszą wagę do jego elementów.
              Mam nadzieję, że ten materiał uczuli czytelników i będzie podstawą do przemyśleń i rachunku sumienia (ja już swój zrobiłam, ehhh). Tekst jest też skierowany do tych "nieprzekonanych".

                 Jako materiał do badań obrałam zdjęcia z imprez datowanych od lat '80. XIV wieku do jakże ściśnieniowanego roku 1420, czyli, jak to się zwykło mówić okresu "okołogrunwaldzkiego" (cokolwiek by to miało znaczyć... kto to wymyślił?!). Muszę jednak zaznaczyć, że w Polsce w ogóle mało osób "jest zrobionych" na koniec XIV wieku, za to istnieje prawdziwa rzesza fanów wielkiego G., stąd też na zdjęciach przewijają się modelki ubrane w stroje z początku XV wieku, albo im się tak wydaje...

Zaczynamy:


Najczęściej spotykane błędy w rekonstrukcji kobiecego stroju: 



1. Ciągły brak odpowiedniego nakrycia głowy do stroju z odtwarzanej epoki
             Nic dodać, nic ująć.

2. Wystające włosy, włosy, nie wiedzieć czemu, swobodnie rozpuszczone
           Jest to jedna z największych zmor wszystkich wyjazdów. Ok, rozumiem, panna wraca spod prysznica, panna się przebiera. Nie rozumiem jednak umyślnie pozostawionych grzywek, chusteczek krótszych niż rozpuszczone na plecach "hery", nieufryzowanych włosków opadających na ramiona. A teraz odpowiedzcie z ręką na sercu, czy któraś z Was widziała na jakimkolwiek zabytku, z interesującego nas okresu czasu, jakieś grzyweczki? Pasemeczka romantycznie okalający twarzyczkę??? No nie, drogie panie... Fryzury a la lady gaga, to zostawcie sobie na bal kostiumowy w przedszkolu.
                Jeśli któraś z Was ma potrzebę zdjęcia chustek, nałęczek i czepców to proszę bardzo. Jest sporo fryzur, które można "zapodać" i wyglądać dobrze. A nawet bardzo.
           I jeszcze jedno. Oglądając zabytki z przełomu XIV/XV wieku i późniejsze szybko można się zorientować, że dla towarzystwa w tamtym czasie wysokie kobiece czoło stanowiło element kanonu piękna. Po to pewne nakrycia głowy były "tak dziwnie" projektowane by odpowiednio podkreślić szlachetność rysów i owalu twarzy. Argument w stylu "nie będę z siebie robiła idiotki" czy "nie chcę wyglądać, jak po chemioterapii" jest bezsensowny, bo dobrze zrobione nakrycie głowy czy fryzura nada odpowiedni charakter i obroni nawet słabiej zrobiony ciuch. Za to grzywka wystająca nawet przy najbardziej wykwintnej konstrukcji będzie wyglądała żenująco.
 

3. Niestosowne nakrycie głowy.
            Kolejny problem, który dość często się przewija. Pani uszyje sobie "wypaśny" ciuch, pokaże koleżankom jaka jest śliczna, ale zapomina, że nakrycie głowy powinno być także z wyższej półki. Do hopellande z jedwabiu czy cotehardie z futerkiem nie pasują chusteczki związane na karku czy "turbany"..
                Sztuka średniowiecznej stylizacji nie jest może super łatwa i cechują ją określone prawa. Czasem warto się zastanowić czy dane elementy odrębnie poprawne, będą razem współgrać.

 4. "Turbany" i "półturbany"
            Nie wiadomo skąd się wzięły, ale rozmnożyły się na potęgę. Każda modna pani rekonstruktor ma go w swojej garderobie. Problem polega na tym, że to nakrycie głowy (i jego wariacje) właściwe jest dla mody późnośredniowiecznej, lat '70. XV wieku i później, a każda zapytana przeze mnie właścicielka "turbana" nie umiała odpowiedzieć mi na pytanie dłaczego wlaściwie go nosi. No, może poza odpowiedzią, że turban nosi też jej koleżanka. 
          W dotychczasowej mojej karierze spotkałam się tylko z dwoma przedstawieniami "turbanów" na obrazach z lat '50. i '60 XV w., gdzie bose, "oturbanione" panny pasły świnie. Jeśli któraś z Was spotkała się ze wcześniejszymi przedstawieniami tego typu noszenia chust, będę wdzięczna za cynk. Mogę się przecież mylić. I zwrócić honor wszystkim posiadaczkom turbanów ;].

Aha... warto też uważnie rozdzielać kolory ciuchów w praniu...

5. Warkocze
              Nie każdy warkocz wiosnę czyni. Odsyłam do źródeł.  
 
 6. Współczesna bielizna wystająca spod sukienki czy giezła
               Gratuluję wszystkim posiadaczkom biustu powyżej 75A. Też należę do tej dumnej grupy. No, dziewczyny, ale można zadbać już o mniej krzykliwe niż czarne ramiączka stanika czy kostiumy kąpielowe. Spokojnie, nie nawołuję, ku rozpaczy panów, do pozbycia się na czas imprezy współczesnej bielizny! Trzeba tylko z nią trochę pokombinować. Nie mówiąc już o krojeniu giezeł, tak by wszystko utrzymały. Zresztą, co ja Was będę uczyć...

 7. Nieprawidłowy krój bielizny historycznej.
           Kolejną zmorą są wystające koszuliny. Kochane zastanówcie się po co sukienka miała głęboki dekolt? Czy widziałyście kiedyś na malowidłach, obrazach "rubachę" po szyję przy sukience o dekolcie do pępka? Poza tym wygląda to trochę głupio, jak się tak popatrzy z boku.
          Pamiętajmy: na XIV wiek bielizny w ogóle nie powinno być widać, na wielkim G. możecie się pojawiać w gieźle z dekoltem do linii sznurowania.

          Pomijam kwestię giezeł z długim, rozszerzającym się rękawem na koniec XIV wieku..

8. Sznurowanie i "sexy rozporek"
          Najczęściej spotykany błąd w sukienkach ze sznurowaniem nie polega na umiejscowieniu sznurowania - z boki, przodu czy tyłu (odwieczny problem! a trzeba zastanowić się jaki status społeczny "oddaje" kieca, z jakiego materiału będzie uszyta, jaki wykrój zastosujemy), a jego nieprawidłowego wiązania. Czas sobie powiedzieć jasno - sznurowanie na krzyż pojawia się na obrazach dopiero we włoskim renesansie.
             Druga lekko drażniąca sprawa to noszenie na imprezach z przełomu XIV i XV wieku "sexy rozporka", żeby było widać co się ma i ile się tego ma. Błagam! Kolejny mit ludowy, nieuzasadniony w źródłach. No cóż, warto zainwestować w pół metra materiału więcej i nie będzie faux pas.
 ...już nie mówiąc o głębokości rozporka...

9. Wykorzystanie nieodpowiedniego typu i struktury/wzoru materiału do odtwarzanej epoki, statusu oraz regionu
           ..... !

10. Strój uszyty za krótki do odtwarzanego statusu, regionu i datowania
       ..... eh, źródła, źródła...

11. Noszenie współczesnej biżuterii
               Nie, nie wszystkie pierścionki  i broszki po babci są na tyle stare, żeby uznać je za średniowieczne. "Hand made" też nie sprawia, ze coś jest bardziej czternastowieczne. Fani Tolkiena niech zostawiają talizmany z elfickimi runami w domu.

12. Noszenie męskich dodatków, akcesoriów
          Cóż, cytując klasyka "z rycin mi się takie nie zapamiętało..."

13. Użycie kosmetyków kolorowych w przesadnej ilości
            Sprawa podkładu, tuszu do rzęs jest sprawą indywidualną, ale chyba można sobie odpuścić cienie do powiek i róż?;]


Podsumowując:
Każda z nas kiedyś tak się nosiła. JA TEŻ. Grunt, by poprawić wcześniej czy później różne błędy. I wciąż się dokształcać w temacie. Oczywiście, jeśli ktoś twierdzi, że rekonstrukcja historyczna to jego pasja/hobby/życie. Jeśli nie, to nich przeczyta to wszystko raz jeszcze.


Zdjęcia obrazujące problem zaczerpnęłam z frehy oraz fb. Zostały one wybrane losowo, przy obecności członków Komisji Kontroli Gier i Zakładów (ukłon) i ich dobór nie miał bić w godność jakichkolwiek osób. Autorom fotek nie dziękuję, modelkom też ;].

35 komentarzy:

  1. wszystko super, aczkolwiek nie zgadzam się co do "turbanów" W "The Tacuinum of Vienna - 14th-15th century" jest kilka przedstawień tego typu nakrycia głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście masz rację, że ważne jest do jakiego stroju się go zastosuje ;) Tam widać je do samych sukienek roboczych, ale to chyba raczej logiczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby ten tekst dotarł do jak największej liczby dziewczyn!!!
    BTW, piękne twarzyczki Barbie ;) Mimo tego, poznałam kilka bliskich koleżanek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe! Dzięki za pracę, jaką włożyłaś w to kompendium :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Christine de Pisan Le Livre de la Cite des Dames, 1405,Francja- tam są przedstawienia dam dworu ze swobodnie rozpuszczonymi włosami, więc jeśli takie persony chwaliły się tą naturalną ozdobą, myślę że niezwiązane tak silnie kanonami niższe warstwy również pozwalały sobie na to. Hans Memling, Relikwiaż św.Urszuli, 1489(data nas nie obejmująca)- kobiety mają włosy spięte w koński ogon. Toussaint-Samat Maguelonne, Historia stroju, Warszawa 2011, s.403, jest tam wzmianka o puszczanych luzem włosach. Grzywka jest i moim problemem na wyjazdach, wymyka się spod chustki, mam nawet zdjęcie w robe z grzywką na wierzchu :( niestety nie podpasuje swojej codziennej fryzury pod parę dni w wakacje, choć staram się ją zawsze spinać ;) Jeśli chodzi o biżu, nie dziwne że na nasze reko nie razi biżuteria wczesnośredniowieczna i wikińska? W zdjęciach które wybrałaś z chłopskimi zadami, brakuje mi jeszcze takiego z lisią bądź sztuczną kitą. Dziękuje Ci bardzo za ten post! Już krąży link do niego na fejsie. Super! Zrób jeszcze dla mężczyzn, proszę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z odkrytą głową w ikonografii przedstawiana jest Matka boska i postacie alegoryczne w stylu cnota czy mądrość, oraz postacie mitologiczne Atena czy Artemida. Stąd miasto kobiet jest złym przykładem do naśladowania gdyż pełno w nim takich postaci. Oczywiście ikonografia pokazuje również osoby które są dla nas "bezpieczne" jako podstawka do odtwarzania, ale rozpuszczone włosy są w niej domeną panien (w sugestii dziewic), bądź sytuacji intymnych, prywatnych, czy domowych. W stacjach bardziej oficjalnych mają one na głowach choćby wianki (chapel). Natomiast cytowane przez ciebie opracowanie ma wadę każdego opracowania na świecie jest subiektywną analizą faktów.

      Usuń
    2. Każda interpretacja jest subiektywna. Z rozpuszczonymi włosami na obozach chadzają głównie młode dziewczyny, obóz to też nie dwór. (Z etnograficznego pkt widzenia, młode góralki plotą warkocze, bo praktycznie, skromnie, schludnie, ale przecież to nie grzech jak podczas pracy warkocze puszczą i dziewczyna pobiega z rozpuszczonym włosem- wiem że to skrajny przykład). Zgadzam się że badania idą do przodu i powstaje mnóstwo nowych opracowań, ale i w tych śmierdzi mitologią. Dziękuję za konstruktywny podkomentarz i zaznaczenie by nie przyjmować wszystkich źródeł bezkrytycznie.

      Usuń
  6. http://research.fibergeek.com/wp-content/uploads/2012/05/1470-Dancing-Peasants-detail.jpg Tu są panie z wystającymi w dekolcie giezłami, ale to się chyba nie będzie liczyć bo to 1470 rok jest. :/ O ile łatwiej jest zdjęcia dopasować do ikonografii, niż szyć z niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, jedyne wystające giezła, jakie znam, są z okresu późniejszego, niż Grunwald

      Usuń
  7. Czekam z niecierpliwością na męską wersję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W Tres Riches Heures du Duc de Berry (1414-1416), w miesiącu czerwcu, jedna z dziewcząt grabiących trawę ma na głowie turban, spod którego dodatkowo wystają rozpuszczone włosy. To pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi mi na myśl, ale pewnie znalazłoby się jeszcze kilka. Co do pozostałych grzeszków generalnie zgadzam się z autorką :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratulacje! Kawał dobrej roboty. Teraz tylko trzeba się postarać aby dotarło to do jak największej ilości osób.. Co do punktu 9 to mam nadzieje, że większość takich błędów jest powodowana zwykłą niewiedzą a nie zamierzonym działaniem ;).

    Pozdrawiam
    Meg

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się z tym, co piszesz. Niestety problem tkwi w mentalności, która ciężko zmienić. Z nieznanego mi powodu część dziewczyn utrzymuje, że lnianej sukienki nie da się dobrze dopasować. co jest oczywista bzdurą. Z rozpuszczonymi włosami byłabym bardzo ostrożna, bo nawet wymieniana wcześniej p. Maguelonne Toussaint-Samat na podanej stronie tego nie pisze. Pomijając fakt, że pozycja powstała w 1990 roku a polskiego wydania doczekała się w 2011.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć.
    Cieszę się, ze jest dyskusja na temat "moich" grzeszków. Sam ten fakt może dużo zmienić.

    Na wstępie swojego postu jasno zaznaczyłam w jakim datowaniu i na jakim materiale fotograficznym się poruszałam. Nie poddawajmy się, proszę, złudnym mitom, że moda w średniowieczu się nie zmieniała i ogólnie mamy wiek XIII z sukienkami-workami, później coś przejściowego a później Grunwald i cały wiek XV. Prawda jest taka, że każda dekada wnosiła coś nowego i rewolucjonizowała wcześniejsze trendy w kroju, wzornictwie wykorzystywanych materiałów i akcesoriach. A także nakryciach głowy. Dlatego też to co niedopuszczalne dla roku 1380, może być całkiem niewyjątkowe dla lat '70. czy '80. XV wieku. Zwróćcie, proszę, uwagę, że nie wrzucałam zdjęć z imprez "późnopiętnastkowych", tylko naszego, jakże dumnego i nielogicznego okresu "okołogrunwaldzkiego".

    Drugą sprawą są rozpuszczone włosy. Jak wyżej nie odnoszę się do fryzur z końca średniowiecza, czy jego przełomu z renesansem. Na przełomie XIV i XV w. panie nie chadzały ot tak powiewając kitą. Jeśli już włosy były to "ufryzowane" na żelazkach (tak, tak gofrownica;]) posplatane, ułożone (zaczyna to się chociażby w Biblii Maciejowskiego przez Codex Manesse i dalej), nie na swobodną rusałkę.
    Co innego przedstawienia symboliczno-alegoryczne lub sytuacji intymnych. Zwracajmy uwagę na kontekst!!!!!

    Turbany:
    datowanie pochodzenie:
    Prawda jest taka, że 90% pań nie jest w stanie wskazać dlaczego je nosi. Poza tym noszą one kopię turbanów z "Medieval Solidera", kolorowej i oszałamiającej, jak na początek lat '90 XX wieku, publikacji wydanej przez słynne St. George Company, która na stałe wpisała się w historię polskiego rr-u. (Nota bene, sami twórcy odżegnują się od wielu rozwiązań i koncepcji przedstawionych na ówczesnych zdjęciach - wiem to z bezpośredniego źródła!). Nie wiem czy wszyscy pamiętają, że słynna ekipa zajmowała się Burgundię lat '70. XV wieku...

    Przywoływane przez moje wspaniałe interlokutorki liczne przykłady takich nakryć głowy są często interpretacją czepka św. Brygidy lub też podciągnięciem pod zawoje chust, które w rzeczywistości "nagłownej" zupełnie inaczej wyglądają i składają się z kilku chust (!). To co nosi "cała Polska" jest późnośredniowieczną chustką ze skręcanymi końcami, oplatanymi malowniczo w jeden lub dwa ruloniki wokół łebka, co jest kopią stylizacji z w/w publikacji i ,podkreślę to po raz kolejny, jest właściwe dla mody połowy i II połowy XV w.
    Kontekst:
    ok, uznajmy, że zostałam złapana za nogę i dano mi pstryczka w nos;], że turbany są ok. Proszę, zwróćcie tylko uwagę KTO i W JAKIEJ SYTUACJI nosi coś na kształt ukochanego przez dziewczyny turbanu. Panie w polu orzące, panie przy żniwach, panie pasące różowiuśkie prosiątka. Takie zawoje są właściwe dla klasy chłopskiej i poza nią nie wychodziły. Pani w obozie zmywająca naczynia, ubrana w kieckę, buty, mająca paseczek, kapturek z turbanem jest pomyłką. Średniowieczne chłopki w przedstawieniach "świątecznych" nie mają już turbanów. Litości. Nasza zabawa/hobby to nie american dream, gdzie wszyscy wszystko mogą i od zera do bohatera. Jak ktoś robi chłopkę, to niech robi, tylko czemu siada w turbanie na ucztę? Dlaczego oglądając zdjęcia z chorągwiano-bractwowych uczt znacząca częsć dam siedzi i pachnie w takim właśnie nakryciu głowy??? Dlaczego turban stał się elementem umundurowania współczesnej rekogirl, na społem z niedopasowaną, wygniecioną lnianą sukienusią z przydługim do łokcia rękawkiem??? Ja się pytam jak żyć?! Jak??!!!

    ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Co do turbanu - masz rację należy zakładać go w odpowiedniej sytuacji, jednak nie wykluczaj jego użytkowania, na ten właśnie okres. Jak wspomniałam na początku, są źródła w których widać zawinięcie, o którym wspominasz. Oznacza to, że takowe nakrycia głowy były stosowane w odpowiednich sytuacjach i przez odpowiednie kobiety.
    Zrobiłam to na fejsie ale i tutaj wrzucam. To nie są czepki św. Brygidy i to widać. To chusty zwinięte na głowie:
    https://lh4.googleusercontent.com/-QfMRn1AOlPE/UakY5_9QJDI/AAAAAAAAH2A/Ow6TzCiRm4E/w407-h447-no/Tacuin_Poireau28.jpg
    https://lh3.googleusercontent.com/-OWxad8c8rtI/UakZEmb9aPI/AAAAAAAAH2Q/Tsm085nPDSE/w410-h464-no/The+Tacuinum+of+Vienna+-+late+14th+or+early+15th+century+42.jpg
    https://lh4.googleusercontent.com/aErZdIZIevmuvqJZeYgr89yuIAZ1pqe3FWz9cgjo2Rk=w404-h444-no

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zielonogórski prepozyt, Bernard Fabri, kazanie z lat 1437-1447:

    "Przypatrzcie się naszym dziewczynom- ich kapeluszom gdy kroczą pod rękę z mężczyznami i służącymi. Któż może powiedzieć, czy to chłopiec czy dziewczyna. I jeszcze chcą nazywać się dziewicami. Po prawdzie mogę im powiedzieć: niezamężną niewiastę nazywa się panną, ponieważ nie jest jeszcze pod władzą męża. Wychodzić za mąż to znaczy osłonić (głowę). Tak jak niebo błyszczy słońcem, ale jego blask wydaje się być zasłonięty chmurami, tak dziewczyny, które chcą się nazywać pannami, powinny chodzić z niezasłoniętymi głowami, by było widać różnicę między zamężną i niezamężną. Czy nie wiesz, ozdobiona kapeluszem dziewczyno, że przy ślubie do narzeczonej mówi się: Kocha cię chłopiec, masz więc nosić czepek [...]. Każda szata podarowana kobiecie przez jej wielbicieli... przynosi jej wstyd. Dziewico, jesteś oblubienicą Chrystusa [...], a nosisz ozdobę, to znaczy kapelusz [podarowany przez] tego, który cię kocha grzeszną miłością. Ty dajesz innym podnietę do grzechu przez to, że chcą one mieć taką samą ozdobę. One mówią potem: -Patrz na tę dziewczynę. Jest uboga jak ty. Ojciec i matka nie mogą jej kupić takiego kolorowego kapelusza. Zobaczę czy taki dostanę. A jeśli uczciwą drogą okazuje sie to niemożliwe do osiągnięcia, wchodzą w złe stosunki. Biada ci. Byłaś tego powodem. Apostoł [Paweł] mówi w pierwszym liście do Koryntian o welonie, a nie kapeluszach filcowych i słomkowych, o zasłonie ze względu na aniołów, to znaczy czepku, a nie kapeluszu filcowym lub słomianym."

    Jan Drabina "Życie codzienne w miastach śląskich XIV i XVw."

    Cytując ten tekst podważam zarzut jakoby bieganie bez nakrycia głowy było niepoprawne, akurat jak najbardziej jest poprawne w przypadku panien na wydaniu. Przez odkrytą głowę dziewczyna dawała znać że jest do wzięcia. Możnaby dyskutować o wiankach, które oznaczały majętność posagu jaką z sobą weźmie ale o tym później. Zgadzam się z bieganiem bez nakrycia na imprezach typu Grunwald gdzie staramy się odtwarzać obóz o charakterze bojowym, gdzie dla wolnych panien raczej miejsca tam nie było - chyba że rozmawiamy o kurtyzanach, ale to znów inna bajka. Natomiast na podstawie ww. tekstu można zarzucić chodzenie w kapeluszach słomkowych. O ile jest to udowodnione że były takie przypadki jeszcze w 1437 było to wysoko nieobyczajne, a więc na datowanie 1380 - 1420 podejrzewam że było również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Patrz na tę dziewczynę. Jest uboga jak ty. Ojciec i matka nie mogą jej kupić takiego kolorowego kapelusza. Zobaczę czy taki dostanę. A jeśli uczciwą drogą okazuje się to niemożliwe do osiągnięcia, wchodzą w złe stosunki."Ojj... to jakby o współczesnych galeriankach

      Usuń
  17. Cześć. Chciał bym przedstawić jeszcze jeden punkt widzenia. Otóż średniowieczne przedstawienia to nie zdjęcia. Bardzo często osoby przedstawia się symbolicznie tzn: rycerz ubrany jest w "mundur rycerza" a mieszczanin w "mundur mieszczanina" - chodzi o jasność przekazu. Sztuka średniowieczna nie dążyła do realizmu, poruszała się w świecie idei (Platon, Arystoteles). W skrócie jeśli rysowali drzewo to chcieli w tym symbolu zawrzeć wszystkie drzewa świata. Ponad to najczęściej za obraz płaciło się od ilości postaci (!!!). Fundatorami dzieł byli zwykle ludzie majętni i warstwy uboższe przedstawiano niezwykle rzadko (później to się zmienia). Chyba jedynymi realistycznymi poniekąd (bo na pewno troszkę wyidealizowanymi) portretami są te na nagrobkach rycerzy i dam. To wszystko powoduje że ciężko jest nam zrekonstruować własnie warstwy uboższe. Dzięki za artykuł który dał mi do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%, że przedstawienia średniowieczne to nie zdjęcia i wielokrotnie o tym pisałam (także na fresze). Jednak sytuacja, o której piszesz (idealizm) miała miejsce w XII- XIII wieku. Odwołujesz się do sporu o uniwersalia, który zaważył na całym myśleniu o świcie, także na sztuce. Choć echa tego sporu ciągną się długo, to jednak już XIII, a na pewno w XIV widać kierowanie się w stronę realizmu, przyglądanie się przyrodzie i ludziom indywidualnie. To czas, w którym można mówić o początkach portretu w znaczeniu nowożytnym. Zdecydowanie już w XIV wieku nie można mówić o idei drzewa w sztuce, lecz o konkretnym drzewie (takie zainteresowanie światem materialnym widać choćby w drobiazgowości w oddawaniu gatunków roślin czy zwierząt), tak więc sytuacja o której piszesz miała miejsce, ale dwa wieki wcześniej. Nie jest tak, że sztuka tego okresu nie przedstawia warstw uboższych- robi to, choć oczywiście nie tak często jak w przypadku klas wyższych. Nie będę się może na ten temat jakoś bardzo rozpisywać, bo nie tego dotyczy post, ale jestem przekonana, że można (i należy, chociaż z dużą ostrożnością) wzorować się na ikonografii, gdyż sztuka drugiej połowy XIV dąży do realizmu, by w konsekwencji w XV wieku realizm ten osiągnąć w sposób niemalże doskonały (vide twórczość Roberta Campin, czy van Eycka).

      Usuń
    2. Z cała pewnościa można mówić o wiekszym realiźmie (wraz z przejściem z malarstwa temperowego do technik olejno - żywicznych i głównie w Niderlandach i Niemczech), ale nadal mamy do czynienia z podpożądkowaniem symbolice i teatralności. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić w 100 % czy mamy do czynienia z rekwizytem który ma uwiarygodnić postać czy z żeczywistą uśrednioną typową dla ogółu rzeczą np: kolorystyka albo biżuteria którą często malowano na życzenie portretowanej osoby. Z całą pewnoscią musimy się wzorować na ikonografii (źrudeła archeologiczne i pisane nie dają nam wszystkich odpowiedzi) i także musimy być ostrożni. Przepraszam jesli wchodze w zbyt dalekie dygresje.

      Usuń
  18. O tempora, o mores! Tylko dlaczego znalazło się tu moje zdjęcie w stroju męskim? :D Czyżby włos był za słabo utrefiony po manewrach? :D Swoją drogą na ikonografii i rzeźbach często spod kruzelera a i spod chusteczki włos się białogłowie wymyka, aczkolwiek zazwyczaj zacnie ufryzowany w warkocz (pewnie w dodatku sztuczny), tudzież w fale. Dreadów i grzywek nie zaobserwowałam, ale nie poprzestaję w dociekaniach ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Super akcja, popieram :) Grzeszki też mam małe na sumieniu, ale super, że ktoś się odważył głośno i na przykładach konkretnych dziewczynom pokazać co i jak robią źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to mówi Ola, z Siemowita. Niechcący z ogólnego siemo maila poszedł post :)

      Usuń
  21. Hej.
    To ja w takim razie mam pytanie: jakie opcje nakrycia głowy mają dziewczyny w prostych sukienkach (czyli takich, w jakich zazwyczaj porusza się po turniejach)? Turban rozumiem staje się dyskusyjny, ale co w zamian? Czy tylko chusty/welony? Mam odczucie, że ta opcja jest średnio wygodna na dłuższą metę... A z przyczyn technicznych zakręcenie warkoczy (w jakikolwiek sposób :p) jest dla mnie poza zasięgiem.
    Z innej strony: czy te panie z poniższych obrazków mają zawinięty na głowie "standardowy" welon, czy może jednak może to być jakaś forma turbana?
    - http://www.godecookery.com/tacuin/tacuin28.jpg
    - http://www.katjaorlova.com/PastaClass_html_3b3eb27.jpg
    - http://www.saudiaramcoworld.com/issue/201301/images/pasta/Pasta_F%20sp3Tacuinum%20Sanitatis_SM.jpg

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciekawy wpis. Mam nadzieję, że ten wpis będzie tylko zalążkiem do dalszej dyskusji na temat, który tu poruszyła autorka bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja tylko dodam, że niektóre zdjęcia pokazują osoby, które już wcześniej dowiedziały się o swoich grzeszkach i poprawiły swój strój, a mogły się poczuć nadal piętnowane za błędy sprzed 2 lat.

    Jeden z przykładów biżuterii pokazuje koleżankę, której naszyjnik produkcji znanego reko jubilera był zamówiony jako jak najbardziej historyczny. Inny reko rzemieślnik ocenił ten łańcuszek jako znany mu poprawny historycznie typ, przyczepiłby się jedynie do zapięcia. Także ocena biżuterii w tym akurat przypadku była zbyt ostra, chociaż słusznie zwracasz uwagę na ogólny problem. Jeśli niektórzy śmiało noszą współczesne mroczne wisiorki, to warto dać ludziom do myślenia.

    Na wykładzie o średniowiecznej biżuterii dowiedziałam się, że kolczyki na okres Grunwaldzki były rzadkością, ale jeśli już, to perełki powinny być ok. Pojawiają się we Włoszech, popularne się stają niestety pod koniec XV w.

    Co do biegania bez nakrycia głowy zgadzam się powyższymi opiniami, że przedstawienia panien bez nakrycia głowy są rzadkością i dotyczą wyjątkowych sytuacji. Poza świętymi i wysoko postawionymi personami znam przedstawienie kobiety napadniętej przez rabusia (gwałciciela?), broniącej się przed atakiem, z rozwichrzonymi włosami (sytuacja walki).
    Panny bez nakryć głowy mają włosy ufryzowane, najczęściej w rozmaite formy warkoczy, warto się tym zainteresować i zacząć ładnie czesać. To może być o wiele przyjemniejsze, niż bieganie w turbanie, serio!

    Co do samych turbanów: nie wykluczajmy ich zupełnie, są na to przedstawienia, nawet podrzucone przez kogoś powyżej. Jednak to prawda, że warto popracować nad dopasowaniem nakrycia głowy do ubioru i sytuacji (pozycji społecznej). A czym zastąpić turban? Można zwyczajną chustą zawiązaną w prosty sposób, albo nałęczką. Takich przedstawień jest dużo.

    No a poza tym: szukajmy, czytajmy, sprawdzajmy!

    OdpowiedzUsuń
  24. Za "panny bez nakrycia głowy" rozumiem włosy rozpuszczone. Bez nakrycia głowy przedstawiane są CZĘSTO ale z fryzurą i opaską / diademem.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wydaje mi się, że wpis pluje jadem. Z całym szacunkiem do tego co piszesz, ale wiele dziewczyn po prostu chce się poczuć kobieco... Mają w wyobraźni ideał księżniczki i próbują się nim stać. Nie uważam, że jest w tym coś złego. Nie wszyscy jesteśmy historykami, czy zapaleńcami, którzy dostrzegają zło w krzyżowym wiązaniu. Wolność! Nie krytykujmy! Udoskonalajmy siebie, a nie resztę jeśli nikogo nie krzywdzą.
    - Wystraszona wpisem, przed zabawą w rekonstrukcję -
    Kalpana Nirali
    P.S. Powinniśmy się cieszyć, że jest coraz więcej osób zainteresowanych średniowieczem.

    OdpowiedzUsuń