wtorek, 7 grudnia 2010

Плащ-палатка

W Średniowieczu płąszcz przechodził wiele metamorfoz. Przemiany te dotyczyły nie tylko takich detali, jak zapięcia czy sposób noszenia lecz przede wszystkim kroju. Do płaszcza doszywano kołnierze, kaptury a nawet rękawy. Z biegiem czasu część z tych udoskonaleń zyskało swoją "odrębność w modzie", nadano im nowe nazwy i zaczęły one funkcjonować w średniowiecznej kulturze materialnej jako nowe typu/rodzaje ubrań. Możemy pokusić się o stwierdzenie, że płaszcz był formą wyjściową dla wielu okryć wierzchnich, tj znany nam z początku XIV wieku - okresu mody przejściowej Cyclas (noszony również przez panie), występujący w róznych wersjach w XIV i XV wieku krótki męski płaszcz "paradny" lub też poźnopiętnastowieczny Gown.
Determinantów wpływających na te zmainy było sporo, choć najistotniejszymi były te najbardziej oczywiste, tj przeznaczenie płaszcza (stój podróżny, czy element ozdobny) oraz jego funkcja chroniąca przed złą aurą pogody.
Jakiś czas temu postanowiłam uszyć kolejne okrycie wierchnie (płaszcz???). Okazało się bowiem, że w tym roku odbędzie się poza seoznem letnim kilka ciekawych imprez. Mając w perspektywie spotkanie w listopadzie i polowanie w grudniu, stwierdziłam, że muszę mieć ciepłe, w miarę lekkie i nie krępujące ruchów okrycie. Nie satysfakcjonowało mnie uszycie kolejnego płaszcza z pół/ 3/4 czy całości koła. Postawiłam sobie konkretny cel: potrzebuje czegoś, co dawałoby mi ciepło i dobrze wyglądałoby, założone do sukienki oraz sprawdziło się na zimowej pieszej wyprawie. No i oczywiście strój ten musiał by być odpowiedni dla mody końca XIV wieku. Niby banalny temat, ale odpowiedz, jak zwykle nie była tak oczywista. Uruchomowszy wszystkie swoje internetowe macki, zaczęłam szukać. Ciuch, który chciałabym zrobić musiał łączyć w sobie kilka wykluczających siebie cech, jak np. noszenie go do męskiego i damskiego stroju (to nie jest takie oczywiste, jakby się wydawać mogło). Przede wszystkim podobały mi się krótkie, bardzo efektowne męskie płaszcze, często podszywane futrem, z wycicnakami, szyte z rozkosznych materiałów. Pomyślałam, że warto też byłoby zadbać o szyję i głowę, więc porzydałby się kaptur. I oto jednego pięknego dnia znalazłam taki zabytek:

Piękna angielska pani z stroju podróżnym, w manusktypcie z końca XIV wieku (Biblioteka Oksfordu). Ciuch (który roboczo nazwałam jak w tytule;]) okazał się być idealnym rozwiązaniem. Swój "kapturopłaszcz" zrobiłam z dwóch warstw wełny, ciętej z koła, haftowanej promieniście czerwoną nicią lnianą. Zważywszy, że będę produkt ten używać w warunkach raczej zimowych pozwoliłam sobie na przedłużenie go, względem propozcji oryginalnych o jakiec 30-40 cm, by po włożeniu sięgał nie talii a nadgarstka.


Plaszcz-palatka miał swoją nieoficjalną premierę już w tamtym roku, ale dopiero teraz doczekał się zdjęć (dzieki Grzymek!!!). Muszę przyznać, że bardzo dobrze spradził się podczas listopadowej imprezy w Uniejowie, gdzie mogliśmy gościć, dzięki zaangażowaniu i działaniom pana Domarata.

Ukłony!

środa, 25 sierpnia 2010

Lubiąż

..... i chociaż oblężenia nie było i tak było miło! Impreza cudna, wyluzowana, syta! Organizatorzy zadbali o wszelkie detale, drobiazgi a nawet szczegóły. Towarzystwo miało więc co robić.
Wieczorny turniej grupowy był genialny - cały obóz został wciągnięty w grę, pomysłodawcy i odtwórcy nietęgo poświęcali się dla nas, walcząc z agresywną, ssąco-kłującą naturą, często swe zaangażowanie przypłacając własną krwią. Uczestnicy drużyn zresztą też ;]. Ów leśny turniej posiadał także walor edukacyjny - tylko najuczciwsza, krocząca jaśniejącą drogą prawości i uczciwości drużyna mogła zdobyć upragnione artafakty i tym samym wygrać. Tak też się stało ;]. Po czym miód polał się rzeką.
Jeśli ktoś chce popatrzeć na świat z perspektywy ryby w stawiku i zobaczyć na co stać Koronę Stowrzenia, posiadającą talent i dobry procesor, proszę kliknąć tu. Moooożna się zaskoczyć!
Do zobaczenia na Toszku!
;]

niedziela, 8 sierpnia 2010

Westphalian pillow 2

Rok zakończeniu pracy nad Wielką Westfalską Poduszką, na Grunwaldzie 2007 roku, pojawiła się jej mniejsza siostra. Była prezentem urodzinowym dla pewnego pana. Był tylko jeden mały problem - pan ów, urodził się w lutym... Na szczęście prezent został zaakceptowany, winy wybaczone.
Na pomysł wyhaftowania "bliźniaka" wpadłam z dwóch przychyn: po pierwsze nie lubię, jak zabiera mi się poduszkę spod głowy podczas snu, po drugie mam miękkie serce i nie mogę patrzeć, jak komuś niewygodnie oraz słuchać, jak ktoś się żali, że nie ma na czym łebka położyć. A także, gdy przeczytałam w opracowaniu J. Miller wzmiankę o drugiej niemieckiej poduszce, znajdującej się w kolekcji prywatnej, z tym samym motywem co ta z VA Museum. To właściwie trzy powody, ale każdy z nich był dobry, by wziąć się do pracy.
Tajemnicza poduszka różni się od muzealnego eksponatu kolorem nici (nienieskie zastąpiono bladozielonymi; trawiastozielone tło zastąpiono orzechowym brązem), wielkością (poduszka jest sporo mniejsza od londyńskiego zabytku - 11" x 13"). Ponieważ na mojej drugiej poduszce mieściło się na wysokość tylko 2,5 haftowanego pola, postanowiłam wprowadzić trzeci wzór. Dodatkowo, postanowiłam osiągnąć wyższy stopień szaleństwa i wyhaftowałam ją z obydwu stron. Wyszło całkiem efektownie (mam nadzieję).


Posted by Picasa

czwartek, 10 czerwca 2010

Frombork

W ostatni weekend mieliśmy przyjemność bawić się na turnieju zorganizowanym przez braci von Wedel. Przyznam szczerze, że dawno nie byłam na imprezie (zorganizowanej przecież dla turystów), na której organizatorzy tak troszczyli się o nas - uczestników. Zadbano byśmy dzień witali śniadankiem z ciepłą kawą, torchę postrzelali z piszczeli, popocili się w blaszkach, pochwalili najlepszymi ciuszkami, pobiesiadowali, pozwiedzali okoliczne zabytki i muzea, a na dodatek pomyślano o tym, żebysmy mieli za co do domu wrócić. Widać było, że goście dla Panów Organizatorów byli najważniejsi! Podejmowano nas wszystkich iście po pańsku.
Dla tych co nie byli, kilka fotografii z obiektywu Kaśki i Bartosza, żeby wiedzieli co stracili.
Mam nadzieję, że powtórka za rok...

wtorek, 1 czerwca 2010

Sezon czas zacząć!!!!!!!

Pierwsza tegoroczna impreza odbyła się w słonecznej Italii. Mała galeria opowiadająca, co się tam działo ;].

niedziela, 28 marca 2010

Sacrum

STUŁA. Trzy lata temu zostałam poproszona o wykonanie naprawdę poważnego projektu. Przedsięwzięcie to było trudne zarówno ze względu na jego rozmach, jak i na sam temat. Ksiądz Maciej, mój znajomy, porosił mnie o wyhaftowanie stuły. Po kilku tygodniach pracy koncepcyjnej oraz kilku miesiacach pracy z igłą w ręku, stuła została skończona. "Produktem końcowym" trochę się sama zaskoczyłam.

Stuła powstawała w oparciu o konkretne znalezisko. XIV-wieczny fragment z londyńskiego Muzeum Victorii i Alberta (jedwabny haft na lnianej tkaninie) był mi dobrze znany, więc zaprezentowałam go od razu. Wzór został zaakceptowany, kolorystykę naszego haftu opracował ks. Maciej. Długo spieraliśmy się czy nie pozostać przy orginalnych kolorach, jednakże wszyscy ludzie, którzy badali ten fargment materiału, zaznaczali, że istnieje spory problem z odtworzeniem pełnego koloru oryginału. Dlatego też, zdecydowaliśmy się na bardziej klasyczny dobór kolorów nici.
Pierwotnie, wyhaftowana stuła miała wymiary 9 x 209 cm. Chociaż długość ta była równa innym, tego typu znaleziskom, jakie udało mi sie "wykopać" z Bildindex'u, okazała się być za krótką wobec tych, przedstawianych na późnoczternastowicznym i XV-wiecznym eurpolejskim malarstwie sakralnym. Postanowiłam dohaftować brakujące centymetry. Zanim jednak zaczęłam pracę, w Internecie znalazłam tekie oto ciekawe zdjęcia:



Bildindex jak zwykle okazał się być nieocenionym źródłem. Pierwsza z fotografii, przedstawiająca XIII-wieczne, niemieckie znalezisko, podsuneła mi na myśl ciekawe rozwiązanie problemu brakujących centymetrów. Po szybkiej konsultacji, wyborze kolorów pozostała tylko kwestia wyboru wzoru - czy kontynuujemy pracę w opracowaniu o londyński zabytek, czy szukamy czegoś nowego. W archiwum znalazłam ciekawe przedstawienie z lat 90. XIV wieku -haftowany fragment antependium, przedstawiający ukrzyżowanego Jezusa z Marią i Magdaleną. Suknie kobiet zawierały wzory, których jeszcze nie znałam. Kilka kolejnych dni zajęło mi opracowanie i rozpisanie wzorów. Literę "M", którą odnalazłam na jednej z tych haftowanych cottehardie, przez fakt jej religijnej asocjacji, postanowiłam umieśćić na brakującej części stuły.

MANIPULARZ. Postanowiliśmy wykonać także manipularz. W tym przypadku ograniczyłam się do powtózenia głównego wzoru ze stuły. W wieku XIII i XIV większość zachowanych manipularzy była haftowana. Późniejsze zmiany w stroju liturgicznym (zmiany, które zaszły w kroju poszczególnych elementów oraz typie wykorzystywanych tkanin) przyczyniły się do tego, że XV-XVI-wieczne manipularze były głównie szyte z wzorzystych taknin (jedwabiu, aksamitu jedwabnego). Wymiary zaczerpnęłam z Wespfalskich znalezisk.


Zarówno manipularz, jak i stuła haftowane były nićmi bawełnianymi na lnie, podszewki oraz część haftu na ich końcach są jedwabne.

ALBA. Biała lniana alba wzorowana była na albie Archanioła Gabryjela ze sceny Zwiastowania pędzla van Eycka (1433 - 1435, Ermitaż, St. Pererzburg). Prostokątne, naszyte na rękawach elementy niebieskiego materiału zastąpiłam haftowanymi, korespondującymi techniką wykonania, wzorem, datowaniem oraz kolorystyką do stuły.

Oto i wynik.


Posted by Picasa

piątek, 12 lutego 2010

Marchewkowe Pola

W nowym roku stare zdjęcia. Galeria przywołująca zapach ogniska, pary oraz wilgotnych liści brzozy. A także smak marchewkowego ciasta, chłód zmoźnego wrześniowego poranka.



Posted by Picasa

Morimondo

Kolejna galeria. O smaku wina, sera, makaronu. Pełna słońca i spokojnego lenistwa w czasie siesty. Z ośnieżonymi, jak to bywa w maju, Alpami w tle.

...a tak wyglądam, w wersji XIV-wiecznej ;]

Posted by Picasa

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Sakiewka 2

Znaleziona na internecie w 2006 roku fotografia haftu, znajdującego się w kolekcji Muzeum Victorii i Alberta w Londynie, zainspirowała mnie do wykonania kolejnej sakiewki. Szczęśliwie dla mnie datowany na przełom XIV i XV wieku westfalski fragment tkaniny, miał już swoje wspaniałe, bardzo szczegółowe opracowanie, co maksymalnie skróciło etap koncepcyjny pracy. Po kilkudziesięciu godzinach powstała sakiewka o wymiarach 5,5 x 6,5'', haftowana nićmi bawełnianymy firmy DMC, z wszytą lnianą podszewką oraz plecionymi do niej na lucecie sznurkami.

Trzy lata później jeszcze raz miałam przyjemność haftować ten wzór. Oto wynik.

Posted by Picasa

niedziela, 3 stycznia 2010

Poduszka z motywami heraldycznymi

"Premiera" tego projektu miała miejsce na Chudowie 2009 r. Haft wiekości 40x40 cm został wykonany nićmi bawełnianymi. Na życzenie znajomych, dla których poduszka była zrobiona, drugą część tworzącą poszewkę wszyłam z niebieskiego jedwabiu, podszewkę zaś zrobiłam z cieniutkiego białego lnu.

Główki frędzli zostały ozdobione plecionymi koszykami. Ten typ wykończenia spotykamy w sakiewkach, poduszkach, obrusach, antependiach przez całe średniowiecze.

Dobrym przykładem takich koszyków są XIV-wieczne męskie sakiewki, szyte na kolistej ramce, posiadające charakterystyczne klapy. Poniżej zdjęcie jednej z nich - Nurnberg, Germanisches Nationalmuseum, Niemcy, 1301-1315.